Do Torunia udało się bez większych problemów dojechać z Włocławka szlakiem rowerowym nad Wisłą z przystankiem w Ciechocinku. Więcej szczegółów z tej trasy opiszę później, a poniżej zdjęcie już na miejscu (Bulwar Filadelfisjki).
Toruński występ odbył się na niewielkiej i nieco ukrytej, ale za to niezwykle klimatycznej knajpce pt. Zezowate Szczęście usytuowanej w jednej z piwnic na starym mieście, naprzeciwko Muzeum Zabawek i Bajek. Co ciekawe, lokal ten działa bez szyldu, bazując na stałych bywalcach oraz ludziach przybywających na różne artystyczne wydarzenia takie jak np. ten koncert.
W klubie kiedyś było stare, zdezelowane pianinko, na którym ciężko było cokolwiek sensownego zagrać, ale z okazji mojego występu sprowadzono specjalnie nowy instrument marki Belarus.
Grało mi się na nim wyjątkowo przyjemnie, ładnie brzmiało świeżutko wystrojone i klawisze przyjemnie chodziły do momentu kiedy jeden z nich się… odkleił (zawsze myślałem że klawisze są lite, a tu taka niespodzianka!). Tak więc miało być nastrojowo, a wyszedł prawdziwy rock’n’roll. Jako, że okazało się, że nie da rady tego od ręki naprawić, to przez resztę występu miałem dodatkowe zadanie, aby uważać w miejscu dewastacji.
Niespodziewanie dla mnie, gdy już powoli myślałem o zakończeniu grania, na sali pojawił się Borys wraz z saksofonem. Tak więc wieczór skończył się małą jam session.